Co warto zapamiętać ze studiów? Lista przedmiotów, które przydają się w pracy lekarza weterynarii.

W czasie studiów weterynaryjnych pochłaniamy ogromną ilość informacji, nasze neurony są wręcz bombardowane nową wiedzą każdego tygodnia. Wkuwamy na pamięć wszystko od wzrów biochemicznych sfingomieliny, przez wszystkie odgałęzienia nerwu czaszkowego V, aż po klasyfikację i nazwy wszystkich cefalosporyn.
Niejednokrotnie idąc na koło ledwo wiemy jak się nazywamy i mózg puchnie nam od wiedzy, po czym miesiąc później już ledwo umiemy wydukać z czego tak naprawdę było poprzednie kolokwium.

Każdy z nas miewa na studiach uczucie, że wiedza po jakimś czasie wycieka nam z mózgu i nie ma jej jak zatrzymać. Mechanizm jest prosty – jeżeli po zdaniu koła z mikrobiologii nie będziemy sobie co kilka tygodni powtarzać temperatury, w której najlepiej rozwija się Klebsiella, to po jakimś czasie wiedza ta wyparuje nam z głowy wraz z ogromem innych informacji, które swego czasu musieliśmy wykuć, ale nieużywane odeszły w zapomnienie.

Jednak aby te studia skończyć z czymś więcej niż tylko dyplomem, nerwicą, pustką w oczach i lek.wet. przed nazwiskiem, warto wiedzieć które zagadnienia z naszpikowanego informacjami sylabusa warto wbić sobie w głowę na dłużej.

I tutaj niestety nasz archaiczny system szkolnictwa nie pomaga, gdyż na uczelni ciągle panuje system, który setki lat temu praprzodek naszych dzisiejszych rektorów ustanowił jako motto uczelni weterynaryjnych w Polsce czyli “Dajmy im do nauki tyle, żeby ich poskładało, a nie jakieś tam praktyczne bzdury! Kto to widział, PRAKTYCZNE! Mają się zwijać w cierpieniach i zakuwać tabelki a nie jakaś tam przydatna wiedza!”.
Tak więc uczelnia nie pomoże w wybraniu tego co wartościowe.

A co warto zapamiętać?

Oto lista przedmiotów, z których notatek nie warto palić po zaliczeniu kolokwium:

Anatomia – ponoć królowa medycyny.
I to prawda!
Jednak w prawdziwym życiu nigdy nie będziesz musiał odróżnić kości ramiennej krowiej od końskiej i powiedzieć czy to prawa czy lewa. Natomiast niezależnie od tego czym zamierzasz zajmować się w przyszłości anatomia zawsze zostanie z Tobą.

Chirurgia miękka?
Diagnostyka obrazowa?
Skup się na anatomii topograficznej, szczególnie jamy brzusznej. Warto pamiętać gdzie leży nerka, gdzie moczowody, a gdzie uczepiona jest trzustka, tak żeby nie poruszać się w jakie brzusznej jak po polu minowym, żeby przy okazji sterylki usunąć nie tylko macicę, ale też jajniki oraz pamiętać, które naczynia możemy podwiązać, a których lepiej nie tykać.
Interesuje Cię ortopedia?
Tutaj też anatomia to świętość, zaprzyjaźnij się z układem szkieletowo-mięśniowego i atlasami anatomicznymi, gdyż to od zrozumienia jak co działa zaczyna się przygoda z ortopedią.


Farmakologia – bardzo przydatny przedmiot, ale nie po to by umieć opisać na zawołanie jak wygląda wchłanianie i dystrybucja poszczególnych sulfonamidów.

Zapamiętaj jak stosować leki zgodnie z kaskadą i dlaczego niektórych leków absolutnie nie można ze sobą łączyć. Nie odpuszczaj tematu o oporności antybiotyków i informacji o tym które antybiotyki, z tych używanych na co dzień, należą do której z grup.
Zapamiętaj które anytbiotyki można stosować jako lek pierwszego wyboru, a które dopiero na podstawie anytbiogramu, tak żeby po studiach nie stosować cefalosporyn 3 generacji jako lek pierwszego rzutu tylko dlatego, że inny oldschoolowy lekarz tak robi i mówi, że przecież to nie problem!

Zapamiętaj które opioidy działają silnie przeciwbólowo, a które nie i jedynie uspokajają – dzięki temu nie będziesz podawać butorfanolu pacjentom przy operacji na jamie brzusznej, natomiast informacje o halotanie, którego od lat nikt nie stosuje możesz sobie odpuścić.

I proszę Cię nigdy nie daj sobie wmówić, że trzeba umieć dawki na pamięć.
To proszenie się o tragedię i pomyłkę – nasz umysł jest zbyt zawodny żeby podawać leki w oparciu o to co wydaje nam się, że pamiętamy, a przesunięcie przecinka w jedną czy drugą stronę może się skończyć w najlepszym przypadku tym, że lek nie zadziała, a w najgorszym śmiercią pacjenta
Po to powstają i są aktualizowane rok rocznie książki z dawkami leków abyśmy z nich korzystali, a nie po to żebyśmy je wkuwali na pamięć.

Więc zamiast zakuwać ilości mg na kg dowiedz się z których książek korzystać i gdzie szukać aktualnej wiedzy o lekach. Leki, których używasz w pracy codziennie i tak zapamiętasz, ale w razie niepewności warto mieć pod ręką książkę i w niej sprawdzać wszystko – nawet i 10 razy dziennie, lepiej sprawdzić i stracić te kilka sekund, niż nie sprawdzić i narazić pacjenta.

Parazytologia i mikrobiologia – choć umiejętność rysowania układu rozrodczego przywry nie przydała mi się dotychczas ani razu, to z tych przedmiotów warto wyciągnąć trochę wiedzy, a przede wszystkim umiejętność pracy z mikroskopem.
Zapamiętajcie jak wygląda Demodex, a jak Cheyletiella, jak odróźniać pałeczkę od ziarniaka, czy jak wygląda Babesia w rozmazie.
Jeżeli wiesz, że będziesz pracować z psami i kotami lub od początku jesteś przekonany, że kręcą cię konie, to skup się na nich i wybierz z całości te właśnie pasożyty, które występują u gatunku, którym chcesz się zajmować i to o nich pamiętaj.
No i najważniejsze – nie musisz pamiętać jak wszystko wygląda pod mikroskopem, właśnie po to ludzie stworzyli te wspaniałe książki, które są w każdym gabinecie i nazywają się atlasy.

Fizjologia – znów przedmiot z ogromnym potencjałem, w którym cała ważna wiedza zostaje przytłoczona przez mnóstwo materiału, który można potraktować metodą 3 razy Zet. Jednak warto, żeby po ukończeniu tego przedmiotu wiedzieć jak z grubsza działają wszystkie systemy w organizmie, a szczególnie skupcie się endokrynologii, bo pacjentów z chorobami tarczycy, nadnerczy czy cukrzycą będziecie widywać codziennie i jeżeli będziecie mieć podstawy tego jak działa endokrynologia w jednym paluszku, to o wiele łatwiej będzie wam się pracowało.

Radiologia – przyłóż się do oceny zdjęć RTG, a jak twoja uczelnia ma fakultet z USG (o pomstę do nieba woła fakt, że to nie jest przedmiot obowiązkowy!) to idź na niego!

W pracy klinicznej bez USG to jak bez ręki, nie ma dnia by nie trzeba było oceniać zdjęć RTG i im wcześniej zaczniesz rozróżniać coś z tych szarych plam, tym lepiej!

Diagnostyka kliniczna – przedmiot na którym po raz pierwszy na 3 roku studiów spotykamy zwierzę, które jest… żywe! Podstawa podstaw. To tutaj można się nauczyć kroków badania klinicznego, zacząć osłuchiwać się z klatką piersiową, omacywać brzuchy, zaglądać w oczy, uszy i inne otwory.
Jeżeli traficie na dobrego prowadzącego, to trzymajcie się go jak rzep psiego ogona i nie przepuszczajcie żadnej okazji żeby czerpać od niego wiedzę – zwykle te zajęcia prowadzą lekarze praktycy, więc mogą was nauczyć wielu przydatnych trików.
A po zajęciach starajcie się ćwiczyć badanie kliniczne kiedy się tylko da już od dnia gdy po raz pierwszy dumnie przewiesicie sobie swój własny stetoskop na szyi.
Osłuchujcie zwierzęta swoje i znajomych kiedy tylko macie okazję i ćwiczcie badanie kliniczne do znudzenia! To umiejętność, którą trzeba wyćwiczyć i dopiero po kilku setkach przesłuchanych klatek zaczyna się naprawdę słyszeć rzeczy.

AP-y czyli anatomia patologiczna – zmora całego Wydziału we Wrocławiu, która w praktyce przydaje się prawie… wcale.
No chyba, że histopatologię wykonujecie we własnym gabinecie (do czego ten przedmiot i tak was nie przygotuje), więc radosna nowina jest taka, że 90% materiału z APów możecie spuścić w ścieku. Wiedza o tym jakiego koloru jest trawieniec przy Bradsocie północy większości z nas jednak nie przyda się w pracy i nie uczyni z nas dobrych lekarzy.
Jedna rzecz, którą warto wyciągnąć z tych zajęć, to umiejętność robienia sekcji. To może wam się w praktyce przydać, a w niektórych lecznicach nawet dość często, więc nie olewajcie tego tematu, ale cała reszta… Wraz z 3.0 wpisanym do indeksie wypłuczcie z głowy przy pomocy piwka czy innego soczku.

Przedmioty kliniczne: interna, zakazy i rozród – w teorii powinny być najciekawsze, w praktyce często uczone od kłębka do nitki zamiast na odwrót.
Zamiast próbować wymienić duszkiem wszystkie fazy wścieklizny, postaraj się podejść do tego z drugiej strony i uczyć się od objawu przez diagnostykę różnicową do rozpoznania.

Wiem, że w większości przypadków to ciężka sprawa, gdyż uczelnia swoje, a realne życie swoje, ale w praktyce nikt nie przychodzi do lekarza mówiąc “mam tutaj dla pani pacjenta z pomorem afrykańskim, proszę mi powiedzieć które narządy są zaatakowane i jakie są wektory pośrednie” tylko przychodzą z pieskiem, który “łysieje na bokach, pije dużo wody, wszędzie sika i ostatnio dużo śpi” albo “kaszle, a w zasadzie to się tak trochę ksztusi, schudł i mniej je”.
Postaraj się tworzyć listy diagnoz różnicowych i myśleć jakie badania dodatkowe przydatne byłyby w tym przypadku – bo tak będzie właśnie wyglądała twoja praca!

Chirurgia jeżeli u was na uczelni chirurgia jest uczona w sposób praktyczny, to zazdroszczę i korzystajcie jak najwięcej.
Jeżeli jest uczona na podstawie książek, a igłotrzymacz ostatni raz trzymaliście gdy w zaciszu własnego pokoju zaszywaliście rany banana, to… Zamiast starać się zapamiętać tę suchą wiedzę z książek i prezentacji poświęćcie ten czas na praktyki u jakiegoś chirurga, który pozwoli wam na chociażby asysty!
Chirurgii z książek się nie nauczycie, tak jak nie nauczycie się z ich jazdy na rowerze.

Analityka laboratoryjna – we Wrocławiu za moich czasów przedmiot wrzucony na 6 rok, z którego egzamin był właściwie formalnością, a z którego materiału w praktyce lekarskiej korzysta się każdego dnia!

Interpretacja wyników i umiejętność powiedzenia co jest ważnym odchyleniem od normy, a co normalnym wynikiem to wiedza, której powinni uczyć na studiach jako podstawy, niestety zepchnięta w cień i do niedawna była jeszcze fakultetem.
Przytulcie ten przedmiot i zachowajcie notatki, on się naprawdę przyda każdego dnia!

Fakultety
Największym paradoksem studiów jest to, że przez 5 lat musimy wkuwać mnóstwo teorii oraz informacji, które nigdy się nam nie przydadzą, a prawie wszystko to, co najważniejsze w pracy klinicznej jest upchane na 6 roku w formie fakultetów.
Zwykle nie da się zapisać na wszystkie przedmioty, które przydają się w praktyce, a to tutaj jest cała nefrologia, kardiologia, dermatologia, gastroenterologia, USG i inne rzeczy, które powinny być nie tylko OBOWIĄZKOWE ale i wałkowane przez całe studia, a nie przez marne 4 miesiące, gdy już się okazało, że nie udało się was z żadnego innego przedmiotu uwalić.

Niestety to nie mnie przypada decydować które przedmioty wykreślić z sylabusa, ale obiecuję, że jeżeli kiedyś lud się zbuntuje, przeprowadzimy rewolucję i zostanę Dziekanową Wydziału Weterynarii, to będą wielkie zmiany!

No a co jak chcecie pracować w inspekcji czy produkcji mięsa?
Czy wtedy nie przydadzą się te wszystkie inne przedmioty?
Ano pewnie się przydadzą, ale ja w tym doświadczenia nie mam i przypuszczalnie mieć nie będę, więc wam nie doradzę. Natomiast przedmiotów przygotowujących do pracy w tych dziedzinach jest od groma, więc ta część z was, która jest tym zainteresowana właściwie wygrała los na weterynaryjnej loterii i będzie dość dobrze przygotowana do pracy.

A dla całej reszty z Was, którzy tak jak ja od początku wiedzieli, że jesteście na tych studiach dla pracy klinicznej, a macie wrażenie, że w ogóle was do tej pracy nie przygotowują,mam dwie wiadomości.

Zła jest taka, że macie rację – te studia nie przygotowują do pracy klinicznej.

Dobra jest taka, że wszyscy lekarze, którzy skończyli te studia przed wami byli tak samo do pracy klinicznej nieprzygotowani, a dają sobie teraz świetnie radę!
I choć początki w pracy po studiach bywają cięższe niż pierwsze koło ze szpilek na anatomii, to wszyscy staniecie się wspaniałymi klinicystami, jeżeli włożycie w to trochę pracy, cierpliwości i własnego, krytycznego myślenia.

Po tych studiach już nic nie jest w stanie nas pokonać, więc nie przerażajcie się, tylko zakasajcie rękawy, uruchomcie własne głowy, działajcie i będzie dobrze!

14 thoughts on “Co warto zapamiętać ze studiów? Lista przedmiotów, które przydają się w pracy lekarza weterynarii.

  1. Enka

    Ej, mega wpis! Super, że się dzielisz z nami takim spojrzeniem z innej perspektywy już. 🙂 Chyba pierwszy raz od 4 lat przeczytałam coś, co sprawiło, ze poczułam się bardziej zmotywowana. Bo jakkolwiek początek studiów, to było dużo pasji i motywacji, tak teraz na finiszu wypalenie się dobija,a ta końcówka tutaj dodaje takiej otuchy. 🙂

    1. weterymaria

      Dzięki za ten słodki komentarz! Bardzo się cieszę, że udaje mi się choć troszkę pomóc w tej studenckiej niedoli! <3 Trzymaj się cieplutko!

  2. Anonymous

    Ten wpis powinien przeczytać każdy student tuż po immatrykulacji… SERIO! Żeby tak się nie martwić, że się nie nadaje do tego zawodu, bo się nie pamięta w którym roku wprowadzono mycie rąk przed operacją, czy eterem lepiej znieczula się niż sevo albo który nowotwór wygląda w histopatach jak cebula. I żeby nie wstydzić się na praktykach, że nikt dotąd nie pokazał jak nabierać do strzykawki dwuskładnikowe szczepionki…
    Robisz super rzeczy i tak trzymaj! A za reformę trzymam ogromne kciuki i chętnie dołożę cegiełkę ;D

    1. weterymaria

      To chyba najmilszy komentarz jaki otrzymałam! <3 Dziękuję bardzo i będę tworzyć dalej!

  3. Weterynaryjny furiat

    Bardzo fajnie napisany tekst. Niestety nie da się być od wszystkiego w pracy. Nasz zawód idzie w kierunku konkretnego specjalizowania się czy to z chirurgii czy radiologii czy ogólnie pojętej interny psów i kotów. Jeśli się czegoś nie umie lepiej odesłać do kolegi z pracy czy do innego gabinetu niż uważać że jest się że wszystkiego alfą i omegą. Z 2 strony jeśli nie zna się podstaw czy chociażby cykli wyżej wymienionych w tekście to jak potem lekarz ma zrozumieć dlaczego powstają ciała ketonowe podczas cukrzycy. Uważam że trzeba się ukierunkować i specjalizować w konkretnym kierunku.

    1. weterymaria

      Dziękuję i jak najbardziej zgadzam się, że specjalizacja w weterynarii jest bardzo ważna! W UK działa to tak, że w dużej części klinik pierwszego kontaktu większość lekarzy to tacy “lekarze rodzinni” czyli general practicioners, a jeżeli przypadek kwalifikuje się do leczenia specjalistycznego, to odsyła się ich do centrów referencyjnych.

  4. Gallinarum Anonim

    Dziekanowa to żona dziekana. Ty możesz zostać dziekanką 😛

    1. weterymaria

      Jak już będę kandydować na dziekankę to dam znać! 😀

  5. The feral vet panda

    Oj tak… W przeciągu studiów wiele razy chciałam rzucić to wszystko w trzy diabły i powtarzałam sobie, że każdy tak ma. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że otoczenie nie rozumie (bo i jak), i uważają, że przesadzasz z tym narzekaniem, a na studiach trafią się czasem jakieś cyborgi, które jakimś cudem po 3 kolokwium w tym tygodniu nadal są w stanie przytoczyć na zajęciach sensowne informacje o których uczyliśmy się dwa lata wcześniej (a ja tu nawet nie pamiętam, że taki przedmiot był). W takich chwilach zaczyna się wątpić, że jest to normalne, ale wystarczy podpytać najbliższych kolegów- ci dalsi mogą często udawać, że wcale tak nie mają. (Wytworzyła się taka tendencja na uczelni, żeby nie pokazywać po sobie zmęczenia etc.)
    Jedyne co bym jeszcze dodała to to, że nie zawsze było tak mało praktyki. Lekarze z którymi rozmawiałam mówili, że jeszcze 10 lat był i ogrom nauki i praktyka. Tylko teraz (dzięki aktywnej działalności organizacji prozwierzęcych) zabronili wykorzystywania tej ilości zwierząt co wcześniej. (Bo przecież lepiej uczyć się operować z marszu na Azorze, niż przećwiczyć coś na studiach).
    Tak czy inaczej dziękuję Ci za ten wpis. Jest bardzo podtrzymujący na duchu.

    1. weterymaria

      Bardzo się cieszę i dziękuję za komentarz! <3 Mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni i będzie więcej praktyki, nie koniecznie kosztem zwierząt, gdyż jestem przekonana że da się to zrobić nie krzywdząc żadnych żywych istot! 🙂

  6. Anonim

    A czy zdobywanie wiedzy praktycznej w formie wolontariatu u innych weterynarzy jest niezbędne, żeby sobie dobrze poradzić potem w pracy zawodowej? Bo różnie to bywa, czasami naprawdę ciężko jest gdzieś się dostać szczególnie w dużych miastach, a myśl o tym spędza mi sen z powiek 🙂

    1. weterymaria

      Moim zdaniem jest to bardzo ważne, bo pozwala obyć się z zawodem i zobaczyć jak praca kliniczna wygląda w praktyce!

  7. Anonymous

    Twój najlepszy wpis 🙂 Naprawdę. Żałuje, że dopiero na 5 roku miałam okazje to wszystko przeczytać. Oszczędziło by mi to wielu stresów i negatywnych myśli na swój temat. Za to dostałam cenną wskazówkę w jaki sposób mam podejść teraz do powtórek i jak zacząć się przygotowywać do pracy w zawodzie.

    1. weterymaria

      Bardzo dziękuję! <3 Ogromnie się cieszę, że przydaje się ten artykuł, będę się starała tworzyć jeszcze więcej przydatnych treści! 🙂

Leave A Comment