Lek. wet… i co dalej?

Wiosna to na wydziałach weterynaryjnych czas absolutoriów.
Co roku kilkaset świeżo upieczonych lekarzy weterynarii świętuje ubrana w togi na jednym z 6 wydziałów, uroczyście odbiera dyplomy, strzela pamiątkowe fotki z rodziną, podrzuca biret do góry (to ta taka czarna czapka) i wraca dumnie do domu z tytułem lek.wet. przed nazwiskiem.

I wszyscy żyją długo i szczęśliwie…

Ale, ale! Co dokładnie? Co następuje dalej, co gdy już 6 lat trudów zakończymy sukcesem, o którym tyle marzyliśmy?

Studia kończymy właściwie wcześniej, bo wraz z ostatnim zdanym egzaminem, czyli zwykle na przełomie stycznia i lutego, ale ponieważ przygotowanie oficjalnych papierów, dokumentów, oświadczeń i zaświadczeń musi trochę potrwać, zazwyczaj zaraz po faktycznym skończeniu nauki znajdujemy się przez jakiś miesiąc w takim post-uniwersyteckim limbo.

Można ten czas wykorzystać na ostatnie długie wakacje, relaks przy Netflixie, szukanie pracy, rzewne pożegnania ze studenckimi czasami, czy co kto woli.

Gdy już papierologia dobiegnie końca i otrzymamy z Dziekanatu zaświadczenie o ukończeniu studiów możemy zacząć podejmować prawdziwe dorosłe decyzje. Dróg po dyplomie jest kilka:

STAŻ W POLSCE
Staż dla młodych lekarzy weterynarii nie jest teoretycznie obowiązkowy. Nie ma dodatkowych wymagań aby zacząć pracę pełnoprawnego lekarza oprócz posiadania dyplomu i bycia zarejestrowanym w Izbie Lekarsko-Weterynaryjnej (co swoją drogą jest dalszą częścią papierologii, ale o tym powstanie osobny wpis).
Dużo osób decyduje się jednak aby taki staż odbyć, a także dużo pracodawców poszukuje świeżaków absolwentów na staż, często z możliwością zatrudnienia na stałe po końcu stażu.
Staże są finansowane przez Urząd Pracy i mogą trwać od 3 do 9 miesięcy.

Więcej o tym jak wyglądają staże, czy warto i jak się nie przejechać (a sama przejechałam się jak stąd do Szczecina, więc wiem co mówię!) napiszę w osobnym poście już soon!

DO PRACY, RODACY!
Jak już wspomniałam, dyplom i rejestracja w Izbie wystarczają aby pracować jako samodzielny lek.wet. już od pierwszego dnia po otrzymaniu prawa do wykonywania zawodu. Jeżeli w czasie studiów udało Ci się zdobyć wystarczającą praktykę, czujesz się gotowy na samodzielną pracę lekarza i znajdziesz pracodawcę, który zatrudni Cię bez przechodzenia przez całą stażową procedurę, to jest to najlepsze wyjście! To, czy będzie to klinika dla zwierząt towarzyszących, szpital, mała przychodnia, praktyka dużych zwierząt lub podpisanie cyrografu z jednym z koncernów drobiarskich już zależy od preferencji i planów zawodowych każdego z nas.

ERASMUS
Tak, tak, studia niby już się skończyły, ale erasmusy się nie kończą tak prędko! Erasmus absolwencki to opcja stażu za granicą, z której korzysta coraz więcej osób, co mnie bardzo cieszy, gdyż jest to (zupełnie nieobiektywnie) NAJLEPSZA opcja!
Na Erasmusa można wyjechać do dowolnej kliniki w Unii Europejskiej – czyli możemy wybrać cokolwiek nas tylko interesuje, znaleźć klinikę, która się tym zajmuje i jeżeli tylko zgodzą się nas przyjąć i przebrniemy przez (tym razem też, a jakże!) papierologię – jedziemy, świat jest nasz!
Staże takie trwają zwykle 3 miesiące i dostajemy na nie stypendium.
Niezależnie czy planujemy zostać po studiach w Polsce czy wyjechać do innego kraju, jest to świetna okazja by bez wielkich zobowiązań zdobyć doświadczenie w zagranicznych klinikach i zobaczyć jak działają od środka.
Niewiele osób na weterynarii decyduje się na wyjazd na Erasmusa na studiach, więc Erasmus absolwencki to świetna okazja aby jeszcze wykorzystać szansę wyjazdu za granicę i wejść w świat pracy i etatów. (No bo kiedy w najbliższym czasie będziemy mogli zdecydować, że oto wyjeżdżamy do Portugalii na 3 miesiące?) Jednym słowem: 10/10, polecam.

WYJAZD ZA CHLEBEM
Dla zdecydowanych na emigrację i rozpoczęcie pracy w zawodzie za granicą bez żadnej zabawy w Erasmusy jest też opcja po prostu… znalezienia pracy.
W Wielkiej Brytanii absolwenci nie odbywają żadnych stażów zanim zaczną normalną pracę w praktyce, po prostu po otrzymaniu dyplomu rejestrują się w RCVS (czyli tutejszej izbie lekarsko-weterynaryjnej) i zaczynają pracę. Dla nas (przynajmniej póki co, bo z tym Brexitem to nie wiadomo ciągle co wymyślą!) sprawa wygląda tak samo: rejestracja w RCVS, przysięga, nadanie numeru i… hulaj dusza, piekła nie ma! Znaczy się… można pracować i leczyć.
Istnieją tutaj też innego rodzaju staże, tak zwane Internships, ale jest to zupełnie co innego niż nasz staż i o tym czym są, jak wyglądają i czy lepiej zwykła praca czy internship, też obiecuję napisać!

URZĘDY, POWIATY, WOJSKA, LABY, RZEŹNIE I INNE TAKIE-TAKIE
Ścieżek kariery po wecie jest jak mrówków.
Można robić staż w rzeźni i badać mięso, oceniać preparaty w laboratoriach, robić doktoraty na uczelniach albo też ich nie robić i po prostu pracować na uczelniach, leczyć wojskowe konie, zostać funkcjonariuszem Sanepidu, szkolić przyszłych techników weterynarii, prowadzić “Jaka to melodia?” lub wyjechać do Walii i pasać owce.
Opcji jest wiele, ale ponieważ moją dotychczasową karierę zorientowałam na leczenie zwierząt małych, towarzyszących, to znaczy pso-kotow, to… Nie znam się, to się nie wypowiem!
Gdy życie wywinie mi psikus i coś się zmieni, to na pewno napiszę o tym jak to z tymi owcami w Walii rozegrać!

I to na dzisiaj byłoby tyle, dziękuję za uwagę i polecam uwadze moje przyszłe wpisy już SOON!


Leave A Comment